sobota, 5 października 2013

Wersje śmierci Mozarta


 

Wolfgang Amadeusz Mozartzmarł w wieku 35 lat, w nocy z 4 na 5 grudnia 1791roku, po krótkiej, ale gwałtownej i ciężkiej chorobie. Pochowany został na jednym z wiedeńskich cmentarzy w zbiorowym grobie dla ubogich. Śmierć przerwała pracę Mozarta nad mszą żałobną "Requiem". Na prośbę żony Mozarta, dzieło to dokończyli jego znajomi kompozytorzy, Joseph Eybler i Franz Xaver Süssmayr. W rękopisie Mozarta ostatnie nuty postawione jego ręką przypadają na 8 takt partii wokalnych Lacrimosa. Powszechnie uważa się, że Mozart zmarł w nędzy i zapomnieniu, pochowany w grobie dla ubogich. W rzeczywistości, choć jego twórczość nie była już tak modna w Wiedniu, w dalszym ciągu otrzymywał jednak znaczące przychody z różnych stron Europy, szczególnie z Czech, a konkretnie z Pragi. Został pochowany w grobie 3. klasy, tak jak większość mieszkańców Wiednia. Pochówek tego typu warunkowały dwa zarządzenia Józefa II z lat 1784-85, które narzucały poszczególne elementy pogrzebu. Jeszcze w październiku 1791 r. nikt by nie przypuszczał, że za 2 miesiące Mozart już nie będzie żył. Przez wiele lat nie wiedziano, co było przyczyną śmierci kompozytora, tradycja romantyczna zaś stworzyła wokół tego faktu wiele fantastycznych legend. W jakiś czas po jego śmierci powstała legenda, według której jeden z grabarzy, znający dokonania zmarłego, wykradł potajemnie jego czaszkę, która w 1902 r. w niezbyt jasnych okolicznościach i w niekompletnym stanie (brak dolnej szczęki) trafiła do fundacji mozartowskiej. Przyczyny przedwczesnej śmierci Mozarta od ponad 200 lat są przedmiotem domysłów, sporów i fantastycznych niekiedy hipotez. Najbardziej znana jest oczywiście wersja, według której Mozart zmarł w wyniku otrucia, którego sprawcą był jego największy rywal w Wiedniu – włoski kompozytor Antonio Salieri (wersję tą spopularyzował film Milosa Formana „Amadeusz”). Takie przypuszczenia wysunęła wdowa po Mozarcie, Konstancja z d. Weber, której z kolei o podobnych obawach mówił sam Mozart. Ale według wszelkiego prawdopodobieństwa, jest to tylko działająca na wyobraźnię legenda. Na to, że Salieri otruł Mozarta w rzeczywistości, bowiem nie ma żadnych dowodów. Podobnie, jak wokół śmierci, legendy narosły także wokół pogrzebu Mozarta. Wspomniany już film Milosa Formana „Amadeusz” utrwalił w świadomości milionów ludzi przejmujący obraz: wyruszający z wiedeńskiej Katedry św. Stefana kondukt wykrusza się stopniowo z powodu fatalnej pogody, a na cmentarz docierają tylko sami grabarze, którzy pośpiesznie wrzucają trumnę z ciałem Mozarta do grobu i posypują ją niegaszonym wapnem. W rzeczywistości jednak, przedstawiona w tym filmie wersja wydarzeń tylko w części mogła być prawdziwa. Faktycznie, w końcowej części pogrzebu Mozarta brali udział wyłącznie grabarze, reszta odprowadzających go na miejsce wiecznego spoczynku ludzi musiała pozostać przed bramą cmentarza, co wynikało zarządzenia cesarskiego, mającego na celu niedopuszczanie do rozprzestrzenienia się zarazy. Rzekoma zła pogoda nie miała tu jednak nic do rzeczy. Jak wynika, bowiem z dawnych zapisków meteorologicznych, dzień 6 grudnia 1791 r., w którym odbywał się pogrzeb Mozarta, był słoneczny? Skąd, więc wzięła się opowieść o fatalnej pogodzie w dniu jego pogrzebu – tak złej, że z jej powodu ludzie nie doszli na cmentarz? Nie wiadomo. Może Mozart został pochowany już 5 grudnia, kiedy pogoda była faktycznie fatalna? A może... Samorzutnie - jak to legendy o geniuszach.

(ted)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz