piątek, 27 września 2013

Wirtuoz - "twarz mokra od łez"

Ignacy J. Paderewski był jednym z najsłynniejszych artystów w USA, dawał niezliczone koncerty w „…Przyjaciołom serdecznie wdzięczny, do wrogów nie mam żalu. Krzywdy doznawane po chrześcijańsku przebaczam. Nie mogę tylko przebaczyć tym pysznym, co myśląc tylko o krzywdach osobistych i wywyższaniu własnym prowadzili i prowadzą Ojczyznę do zguby, a naród do upodlenia…”.  Paderewski był wirtuozem, jego gra na fortepianie fascynowała publiczność w salach koncertowych całego świata. Wtedy, na początku XX wieku, nie było nie tylko telewizji, ale nawet radia, dlatego musimy zaufać pisemnym relacjom z występów tego największego polskiego artysty tamtej epoki. Paderewskiego słuchał w 1919 r.w Warszawie słynny włoski pisarz, publicysta i korespondent wojenny Curzio Malaparte, który przekazał niezwykle sugestywny opis koncertu na Zamku Królewskim:  „Dokoła mnie wszyscy słuchali w milczeniu, wstrzymując oddech”. Tony preludium, czyste i lekkie, unosiły się w powietrzu niby propagandowe ulotki zrzucane z samolotu. Każda nuta miała na sobie wybity dużymi czerwonymi literami napis: «Niech żyje Polska!». Patrzyłem na płatki śniegu miękko opadające za oknem na ogromną białą płaszczyznę placu, pustą w księżycowej poświacie, i na każdym płatku widziałem te same, wypisane czerwonymi literami słowa: «Niech żyje Polska!». (…) Czytałem je w każdej nucie Chopina, czystej i lekkiej, wzlatującej spod białych, szczupłych, bezcennych dłoni Prezesa Rady Ministrów, Ignacego Paderewskiego, kiedy siedział przy fortepianie wielkiej, karmazynowej sali warszawskiego Zamku. Było to wkrótce po wskrzeszeniu Państwa Polskiego. (…) Towarzystwo warszawskie i członkowie korpusu dyplomatycznego zbierali się często wieczorami na Zamku Królewskim dokoła fortepianu premiera. Zjawa Chopina snuła się pośród nas z melancholijnym uśmiechem i chwilami dreszcz przebiegał po nagich ramionach młodych kobiet. Nieśmiertelny, anielski głos Chopina, podobny do dalekich odgłosów wiosennej burzy, głuszył inne, przeraźliwe dźwięki – krzyki buntu i echa krwawych represji. Czyste, lekkie tony unosiły się w powietrzu nad głowami zmizerowanych, wychudłych tłumów niby propagandowe ulotki zrzucane z samolotu, dopóki nie umilkły ostatnie akordy. Paderewski unosił powolnym ruchem pochyloną nad klawiaturą głowę o białych rozwianych włosach, zwracając ku słuchaczom “twarz mokra od łez”.
Ameryce i na całym świecie. Był zamożny nawet jak na Amerykę. Swoją znakomitą kolekcję obrazów, rzeźb, medali, monet i rysunków przekazał w testamencie Muzeum Narodowemu w Warszawie. W testamencie napisał znamienne słowa, godne wielkiego człowieka:
(ted)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz